Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdoła być czystszym, niż Ten, co go stwarza?
Ci, co mu służą, jakże są niestali!
W Aniołach znalazł nieprawości ziarno;
Ludzie, w glinianych domach zamieszkali,
Co orzą ziemię błotnistą i czarną,
Daleko więcej do grzechu gotowi,
Dają się zepsuć brzydkiemu molowi.
A od poranku do wieczornej zorzy
Będą wycięci, polegną w ruinie.
A kto pojęciu serca nie otworzy,
Kto nie rozumie — wiekuiście zginie.
Będzie od niego bracia odłączona,
A w swej głupocie zmarnieje i skona.



ROZDZIAŁ V.

Voca ergo, si est qui tibi respondeat,
et ad aliquem sanctorum convertere.

Wołaj że tedy — niech wybrany który
Na twe pytania odpowiedź uiści.
Zabija głupca jego gniew ponury,
Maluczki ginie od własnej zawiści.
Widziałem w świecie potęgę zbrodniarzy
I złorzeczyłem ozdobie ich głowy;
Lecz niech syn jego o szczęściu nie marzy,
Być na proch startym niech będzie gotowy.
Chleb jego żniwa rozjedzą zgłodniali,
Bogactwa jego rozpłyną się rzeką,
Przyjdzie mąż zbrojny, w bitwie go obali
I uprowadzi w niewolę daleką.
Pewna przyczyna dla wszystkich jest rzeczy,
A żadna boleść nie wyrasta z ziemi.
Na znój i pracę zrodzon syn człowieczy,
Na lot stworzone ptaki skrzydlatemi.
Pójdę do Pana i mowę przełożę,
Niech mi objaśni miłosierdzie Boże.