Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ulżyj sercu, co pod głazem,
Pozwól, niechaj z tobą razem
Zabeczę.
I poufnie uszko schyla,
Aż się paszcza krokodyla
Zaśmieje.
Klapnął paszczą — bez zachodu
Pożarł baraniego rodu
Nadzieję!

II.

Stara babka sny tłomaczy:
— Powiedz, babko, co się znaczy
Sen taki?
Babka na stół kładzie karty
I zażywa po raz czwarty
Tabaki.
— Dzwonka!... czerwień!... sens się splata,
Że nie z sercem idź do świata,
Lecz z wiedzą;
Zamknij serce, niech się studzi,
A unikaj czułych ludzi,
Bo zjedzą.
Tuz... król... kralka... dama... walet...
Kto chciał szukać z serca zalet,
Był skaran!
Krew serdeczną wyssą tobie,
I napiszą na twym grobie:
Żeś baran!

1860. Wilno.


POD
OBRAZEM UZBROJONEGO RYCERZA.

Dawniej, złoty hełm migota
Na rycerskiej dzielnej głowie,