Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Twój głos niech nasze serca od grzechu oczyści.
Objąwszy Święto-Jańską po Skardze amboną,
Ty jeden możesz działać na serca skruszone.
Płacz, sróż się, jako Chrystus płacze lub się sroży:
Litwini w twoich słowach odgadną głos Boży.
1855.


HASŁO.
(DO WINCENTEGO POLA).

Gdy Polsce jeszcze gwiazda świeciła Rejowa,
Sławny Jędrzej Trzycieski w te pisał doń słowa:
Rej bowiem, jako mówią, ty sam w Polsce wodzisz,
W naszym polskim języku ty sam przodkiem chodzisz.
K'wam, mistrzu, te wyrazy zwrócę, jeśli wola:
Tyś jest Pol — bard jedyny sarmackiego pola;
Tyś przestronny, jak pole, od brzega do brzega,
A twa pieśnią sarmacka górą się rozlega.
Z echem jej obeznane Lechitów krainy,
Od Karpat i Powiśla do Dniepru i Dźwiny.
Odbiło się twe imię i piosenka sama,
W lasach Litwy, co pieśniom wtórzyły Adama;
Na stepach Ukraińskich, w dzielnicy Bohdana,
Rozpływa się, stepowym wiatrem kołysana;
Nad Newą, aż do krańca lapońskiej rubieży —
Słowem: wszędy znajoma, codzień dank ma świeży.
My mieszkamy pod starym Palemońskim lasem,
Gdzie wiatr mroźny piosenki zagłusza nam czasem,
Lub odwiewa ich echo, a cóż więc za cuda,
Że nie zawsze, nie wszystko dosłyszeć się uda?...
Więc dzisiaj kołatamy do twej dobrej woli:
Zaśpiewaj co wyłącznie naszym lasom gwoli,
Naszym karlim pagórkom i piaszczystej niwie,
A spragnione ich echo zawtórzy chętliwie.
7 lipca 1855. Borejkowszczyzna.