Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/575

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I książę prymas nie lepszy od waści.
Chociaż król waszej powierzył mię straży,
Żaden nie przyjdzie bronie od napaści,
Chociażby Głogów obiegli Tatarzy.
Lecz gdy mię polski opuścił obrońca,
Z hanem tatarskim zawarłam przymierze,
I mój przyjaciel, stryjeczny brat słońca,
Pisuje do mnie serdecznie a szczerze.
Czytaj, com dzisiaj otrzymała z rana...

(Oddaje mu list).
Miłosny bilet od Achmet-Gireja.
(Usiada).
WOJEWODA (przeczytawszy list).
O dobry Boże! pomoc niespodziana.
KRÓLOWA.
Cóż wojewodo! jeszcze jest nadzieja?
WOJEWODA.
Pisze, że przyjdzie w dwadzieścia tysięcy

I Rakoczego od Krymu otoczy.
O! muzułmani dobrzy sprzymierzeńcy!
Wzięty w dwa ognie, podda się Rakoczy.
Kiedyśmy niemal do szczętu złamani,
Bóg miłosierny jeszcze nas ochrania.
Ty zbawiasz kraj nasz, najjaśniejsza pani!
Ja ci zazdroszczę twego panowania.

KRÓLOWA (smutno).
Nie, wojewodo, nie zazdrość mej doli,

Nie zazdrość mojej korony i krzyża.
Gdy na samotność człowiek się wyzwoli,
Dusza się jego do Aniołów zbliża.
Wszystko mię teraz dręczy, niepokoi,
Wśród ciągłej walki obumiera siła.
O! proście Boga, przyjaciele moi,
Aby mi prędzej samotność wróciła!