Ta strona została przepisana.
GOSPODARZ.
W ten moment otworzę.
(Do siebie):
Szwedzi, — to ciemność, jutrznia — to nadzieja! (Wychodzi naprzeciw gości).
SCENA CZWARTA.
GNOIŃSKI — HELENA, córka Gnoińskiego — KILKU SZLACHTY, — GOSPODARZ i GOSPODYNI.
GNOIŃSKI (do Gospodarza).
Zacny człowieku! dacież nam komorę, GNOIŃSKI (do Gospodarza).
Kędy odpocząć?
GOSPODARZ.
O wielmożny panie!
Gospoda pusta, w tę nieszczęsną porę
Każdemu z gości znajdzie się posłanie.
GNOIŃSKI (z uśmiechem).
Dla nas posłanie!... zdrzymiem się przy stole, Nawet pałaszów nie zrzucim od boku;
Byleby miejsce dla wozów w stodole,
Byleby koniom siana i obroku,
Bo się zmęczyły...
(Do jednego ze szlachty):
Panie Kalasanty!
Waść do tych rzeczy bierzesz się najtężej!
Wozy w stodołę niech wtoczą drabanty,
Konie do żłobów; nie zrzucać uprzęży.
(Do szlachty):
A jak łaskawie daliście mi władzę Być gospodarzem w podróżnym taborze.
To rozsiodływać koni wam nie radzę:
W nocy przygoda przytrafić się może.