Ta strona została przepisana.
SCENA PIĄTA.
CIŻ, oraz WÓJT i kilku WIEŚNIAKÓW z Pustopola.
WÓJT.
WÓJT.
Niech będzie Jezus pochwalony!
SĘDZIA.
Na wieki wieków Amen... A czego wy chcecie? WÓJT (zakłopotany).
Tak widzi pan wielmożny... różnie bywa w świecie... Szczęścia... jak mówią ludzie... nie związać powrozem:
Dzisiaj człowiek na wozie, a jutro pod wozem.
Nikt na świecie nie zgadnie, jakie sądy Boże,
A nieszczęście każdemu przytrafić się może.
SĘDZIA.
Do czegóż ta przedmowa? WÓJT.
Widzi pan wielmożny,
Chciałbym się o coś spytać... ale jestem trwożny,
Może pan się zagniewa, że się pytam o to...
Może ludzkie języki nie wiedzieć co plotą.
SĘDZIA.
Cóż przecię?... WÓJT.
Otóż mówią, z przeproszeniem pana.
Że nasza podatkowa rata nie oddana,
Cośmy ją panu wnieśli z wiosny na początku,
Że jakiś dług bankowy ciąży na majątku,
Że... niech się pan nie gniewa...
(Do drugiego):
No, kończże, sąsiedzie!
DRUGI WIEŚNIAK.
Że majątek sprzedadzą... a pan stąd odejdzie. SĘDZIA (z boleścią do obecnych).
Już i im moja smutna niedola wiadoma! (Do wieśniaków):
Któż wam o tem powiadał?