Tak... trochę za wiele;
Zdanie pana marszałka z ochota podzielę.
Więc... około czterdziestu... mniej więcej tych latek.
Trzeba, żeby posiadał powagę i statek,
Człowiek miły, grzeczniutki, choć przyłóż do rany,
I dobrze z interesów biegiem obeznany.
Bo pytam... dać fortunkę młodzikowi z miasta,
Nie tylko nie przymnoży, lecz jeszcze rozszasta!
Trzeba człeka ze sprytem, co da sobie rady,
Urządzi interesa...
Urządzi obiady...
To rzecz ważna w pożyciu.
Tak... tak, nie inaczej,
A może pan marszałek jeszcze winka raczy?
Potem szklaneczkę lodów... po obiadku zdrowo...
Powinien mieć fortunkę i kwotę gotową:
Bo też biorąc posagu pół miliona, słyszę,
Niech pan zięć ewikcyjkę na dobrach zapisze.
Pół miliona posagu!! co ci, sędzio, w głowie?
A ileż?... tak... na przykład?...
Coś dać postanowię;
Może jakich ze trzykroć... ze czterykroć może...
Trzeba go tylko w dobrym utrzymać humorze.
Obiadek jakoś trafia do serduszka sknery.
Hm... licząc sześć procentów... to dwadzieścia cztery...
Niezła roczna intratka... Śmiało, w Imię Boże!