Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/348

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

 

SĘDZIA.

Tak... trochę za wiele;
Zdanie pana marszałka z ochota podzielę.
Więc... około czterdziestu... mniej więcej tych latek.
Trzeba, żeby posiadał powagę i statek,
Człowiek miły, grzeczniutki, choć przyłóż do rany,
I dobrze z interesów biegiem obeznany.
Bo pytam... dać fortunkę młodzikowi z miasta,
Nie tylko nie przymnoży, lecz jeszcze rozszasta!
Trzeba człeka ze sprytem, co da sobie rady,
Urządzi interesa...

MARSZAŁEK.

Urządzi obiady...
To rzecz ważna w pożyciu.

SĘDZIA.

Tak... tak, nie inaczej,
A może pan marszałek jeszcze winka raczy?

(Nalewa wina).

Potem szklaneczkę lodów... po obiadku zdrowo...
Powinien mieć fortunkę i kwotę gotową:
Bo też biorąc posagu pół miliona, słyszę,
Niech pan zięć ewikcyjkę na dobrach zapisze.

MARSZAŁEK.

Pół miliona posagu!! co ci, sędzio, w głowie?

SĘDZIA, (obojętnie, pijąc wino).

A ileż?... tak... na przykład?...

MARSZAŁEK.

Coś dać postanowię;
Może jakich ze trzykroć... ze czterykroć może...

(Ziewa).

SĘDZIA (na stronie).

Trzeba go tylko w dobrym utrzymać humorze.
Obiadek jakoś trafia do serduszka sknery.
Hm... licząc sześć procentów... to dwadzieścia cztery...
Niezła roczna intratka... Śmiało, w Imię Boże!