Chłodniki mi służą.
Wprawdzie za mało octu, a soli za, dużo,
A lód niedosyć zimny... ale mniejsza o to.
Winka, panie marszałku.
Wypiję z ochotą.
Czy reńskie?
Wszystko jedno... reńskie czy madera,
Po chłodniku od zimna żołądek zamiera.
Gdzież służący?... to kara Boża z tą posługą!
Buteleczkę madery.
I potrawę drugą.
Bieda!... bieda na świecie!
Och! bieda na świecie!
Wiesz, sędzio!... moja Marya, to szalone dziecię:
Natura rozpieszczona, kapryśna, kobieca,
Dzisiaj chce szyby z okna, jutro kafli z pieca,
I dogódź tu dziewczynie!... a dogadzać muszę!
Widzę, jakieś cierpienie zatruwa jej duszę;
Muszę dzielić jej myśli, zachcenia i zdania:
Ja mam serce ojcowskie, pełne przywiązania...
Choć zresztą dobre dziecię... lecz nazbyt mię meczy.