Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
IV.

Czy w nierozmyślnym zapale może
Końmi i psiarnią — zwyczajnie młodzież —
Tratował biednych rolników zboże,
Lny, z których kmiotek miałby swą odzież?...
Knot się pochylił, — pustelnik rzecze:
— Dosyć ci, dosyć cierpieć tak srodze!
Przebacz, o Boże! winy człowiecze,
A szkodę, pozwól, ja wynagrodzę!
Z wioski do wioski, z młyna do młyna,
Pójdę żebrować po garstce żyta,
By co rok jedna wdowia rodzina
Czarnego chleba miała do syta.
Z chaty do chaty, kędy tką krosna,
Pójdę żebrować o płótna szmatek,
Ażeby ludzi ręka litosna
Okryła troje sierocych dziatek.
Bóg winowajcom Swą litość dawa,
Królowie winę przebaczyć mogą;
Ale przebaczyć nikt nie ma prawa
Temu, kto ludzkość skrzywdził ubogą.
Jedyna rada: o ile siły,
Nagrodzić krzywdę biednej chudobie!
Tak mówił starzec, — a knot pochyły
Padł na kolana w strzelca osobie.
I płomień parsknął z środka pochodni,
Wzniosły się k'Niebu światła gwiaździste;
Grzesznik rozgrzeszon ze swojej zbrodni.
Ojcze ubogich! chwała Ci, Chryste!
1858. Wilno.



TRZY CÓRKI LITWINA.

OPOWIEŚĆ.


I.

Ponad Niemnem na górze
Stało Litwy przedmurze,