Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom I-II.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie każdy zimno czytać i modlić się może.
Bóg rzucił w piersi moje gorejącą głownię:
Gdy czytam, to namiętnie, — modlę się, gwałtownie, —
Kiedy kocham, precz z myśli cała mądrość ziemi, —
A kiedy pokutuję, to łzami krwawemi!
Nie pytaj — czy mi dobrze z tak dziką naturą,
Nie zazdrość — że u świata głośne moje pióro,
Które we krwi gorącej napawam, gdy piszę.
Precz mi z bolesną chwałą!... dajcie mi zacisze,
Dajcie mi pokój duszy! uleczcie z rozpaczy!...
Uśmiechasz się Prokopie?... ja wiem, co to znaczy:
Szydzisz w myśli, że cierpię, że dręczę się marnie!
Och, nie usarskiem sercem pojąć te męczarnie!
Stanisławie! — rzekł Prokop — ale sercem brata
Można pojąć, jak serce braterskie kołata,
I spółboleć i pomódz, gdy jest jaka rada.
Mów dalej — twoje słowo nie na kamień pada.

IV.
Orzechowski podumał i tak dalej mówi:

Z Padwy z kijem pielgrzyma szedłem ku Rzymowi.
I w Rzymie myśli moje darły się na poły, —
I Watykan poważny i Tyber wesoły.
Tam kapłan siwobrody odzywa się śmiele:
Upadnij na kolana i kórz się w popiele!
Tam rozkoszny Horacy inną piosnkę śpiewa:
Chodźmy pomiędzy mirty i oliwne drzewa!
Na zielonej murawie, w rozkosznem Tivoli,
Wartoż wkońcu zapomnieć, że nas serce boli!
Nalej pienistem winem twą czarę głęboką,
Graj w struny i opiewaj dziewę czarnooką!
Młodzieńcze! gdzie tu przylgnie twoje serce szczere?
Czy piosenka miłosna, czy Psalm Miserere
Bardziej ci wstrząśnie duszą? Lecz cel twój wytkniony:
Nie dla pieszczot miłosnych przybyłeś w te strony!
Mówcy grzmią z kazalnicy, a każdy im wierzy,
Że uczucie młodzieńcze to wymysł kacerzy,