Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz komu chce się dawa i zasług nie czeka —
Lilja, że w błotach miękkie zapuszcza korzenie;
Wenus z szumowin morskich bierze narodzenie.
Że błędem jest pożądać od sztukmistrza czynów,
Nie zaś dzieł sztuki jego — palm, nie zaś wawrzynów.
Sposobem tym — gdy pamięć czytelników płocha —
Uczynisz co chcesz z sądem takiego motłocha
Bo tylko smak — i tylko jeszcze twój koniecznie —
Dasz jemu w miejsce prawdy istniejącej wiecznie.
To zaś, gdy trwa przez wiele lat, robi się po tem
Samo przez się jak śpiącej prządce z kołowrotem
Nić, idzie w palce martwe; włókno w nić się niesie
Noga w takt kołem kręci i nie morduje się;
A ktoby ci zarzucił że gościsz nie długo
W przysionkach prawdy, jako niestały przechodzień,
Westchnij i powiedz: «człek jest jednodziennym sługą,
Wystarcza mu więc, gdy się niepokoi o dzień!»




III. RUINY.




W Ruinach, w nocy, mówią się i takie słowa
Które gdzie indziej dziwnym brzmiałyby sposobem;
Nie tylko bowiem z myśli jest myśli osnowa —
Człowieka myślącego, postaw no nad grobem
I mów z nim — a następnie, spotkawszy go w tłumie
Maskaradowym, spytaj o rzeczy też same —
Zobaczysz co rozumiał tam — co tu rozumie?
— Wprowadź go w okowaną więzień nizkich bramę
I do tryumfalnego arku, co błękitną,
Z wnętrza jaśnieje szybą czystego powietrza;
A poznasz wraz gdzie jego myśl pocznie być szczytną,
Gdzie szybszym rytm i tęcza porównań gdzie leksza?
Zali to jest mistyczne? — nie wiem — ale to wiem,