Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wołając ideolog! — realność popsowa
Bo warjat jest — — i taka tragedja grobowa
Grałaby się, a grała kosztem arcy tanim —
Tańszym, niż ten Szekspira dzisiaj tom —

— — tu, z cicha
Zaśmiał się, potem ręką sięgnął do balkonu
I urwał kwiat — i głowę skłonił do kielicha,
Jak ten co czystą lubi woń, lub śni i wzdycha.

Tu — rzekł Chryzogon: «lampa gaśnie nam panowie!
Światła!» — wraz świecznik, który na brązowej głowie
Sfinksa oparty, gorzał, zniknął — zadzwoniono:
I po przestanku równie cichym jak niedługim
Sługa wbiegł ze świecznikiem takim samym drugim,
Głowę mającym sfinksa — głowę pozłoconą. —

Pisałem 1847 r.


II. PISARSTWO.




— Ktokolwiek pisze rzeczy jak one się dzieją
Ten stawa się cynikiem — kto, jak się dziać mogą?
Ten bywa wizjonarzem, radzi się zeń śmieją
I bardzo słusznie — trzecią zaś kto idzie drogą
Czyli, kto pisze jak się rzeczy dziać powinny?
Ten bywa nawet zdrajcą — to niemniej jest słusznie,
Bowiem zdradza nałogi. Pierwszy więc jest gminny
I płaski — drugi marzy tylko wielkodusznie;
Trzeci zaś obrał drogę, dopóki żyw, brudną:
Styl jego nieprzystępny i intryga nudną.

Tak więc — nie piszmy w onych trzech zboczeniach głównych,
To jest: nie piszmy wcale — lecz znając usterki,