Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za napój temu kropla czystéj wody,
Którego pszczoły słodkie noszą miody,
A wino rodzi złociste jagody.

Józef staruszek jak się to ciekawie,
Jezusa z Janem przygląda zabawie.
Jak w każdym ruchu boże znaki czyta,
Jak okiem, uchem, sercem, niebo chwyta.
Głos tylko boży dolata do ucha,
I cisza taka, że cały świat słucha.
Głuchną szczebioty i ptasie zamieszki,
Gdy zabrzmi wdzięczny głos: prostujcie ścieszki.

Józef staruszek letni ale krzepki,
Wkłada na zwierze podróżne torebki,
Matka panienka na osiełku jedzie,
A Jezus z Janem bokami poprzedzie.
Sercem anielską wydając prostotę,
Biegną przy matce jak motylki złote

Na dni boleści potrzeba oddechu,
Zaziemskiej woni, świętego uśmiechu,