Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mówił wzruszony — krew biła w lica —
Rączką maliny skubie dziewica,
I ramieńczykiem twarz jéj rokzwita
A jak na imię temu? — zapyta. —

Dziwne to imię, czarów w niém dużo —
Dwie pary liter, jak dwa bliźniątka —
Czytaj od końca lub od początka
Jedno ci imię powtórzą. —

Panienka na to nic nie odrzekła;
Lecz zrozumiała — bo raczka spiekła,
I między malin liście się kryła,
I sama jako malina była.

Ta jéj nieśmiałość śmiałym go czyni,
Że się odważył u nóg bogini
Klęknąć; — — lecz lokaj popsuł mu rolę —
Wszedł — i powiedział: waza na stole.
1862.