Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale panicz nie zmądrzał tak skoro,
Jak panienka. I w szkole i w domu
Wciąż do panny wzdychał pokryjomu,
I pisywał o niéj wierszy sporo. —

I dziś — patrzcie — blady, łzy ma w oku —
Tak mu było równie raz przed laty,
Kiedy wracał po skończonym roku
Bez promocyi ze szkoły — do taty!...

Ślub się skończył — zagrały organy,
Zaszumiały znów jedwabne stroje —
Wyszli goście i małżonków dwoje,
I już panicz pozbył się kochanéj...
Już jéj może więcéj nie zobaczy...
Odjechały pojazdy z turkotem,
Panicz westchnął rozpacznie, a potem
Już do szkoły nie chciał iść — z rozpaczy;
Ale poszedł nad Wisły strumienie,
A złe myśli szły za nim, jak cienie....