Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z pluskiem wioseł... a Grzegorz mu gada
Kędy skała, mielizna i zdrada,
Kędy połów obfity nocami.
A gdy przyszyli w cień tynieckiéj skały,
Gdzie przez okna ruiny ponuréj
Przeglądają gwiazdy i lazury....
O powieści stare prosił mały;
Wtedy Grzegorz powieści, legenedy
I o zamkach i o wojnach pocznie,
Co z ksiąg czytał, lub widział naocznie,
Lub od starych słyszał ludzi kędy.
Więc mu prawił o rybackim rodzie,
O rybakach — aniołach na wodzie,
O Tatarach, obrońcy rybaku,
Aże dusza skakała w chłopaku.
U nóg starca siedział cicho mały
I stosowne do jego powieści,
To mu oczy radością się śmiały,
To twarzyczka bladła od boleści.
Przestał Grzegórz — to on go całował,
Rączętami nogi obejmował,