Strona:Poezje Michała Bałuckiego.pdf/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Deseniki; to téż nic dziwnego,
Że jakoby zbawienia dusznego
Tak Anielcia czekała niedzieli.
A gdy przyszedł i gdy do drzwi wchodził,
To jak młotkiem serduszko jéj biło,
I rumieńczyk na twarz jéj wychodził.
A nie przyszedł, — dziwnie smutno było,
I jéj oczy były jako kwiecie,
Gdy je w lśniące łzy obiorą deszcze....

Ale toć wy nie Anielka przecie,
To nie znacie Stanisława jeszcze;
Więc pozwolcie — kilka lat wstecz wrócę,
I o Staszku co nieco zanucę.