Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/422

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Tu, gdzie gaj się splótł
    W ten przejrzysty dach,
    Lśniący w złotych skrach
    Nad głębiną wód,
    Znowu siedzę sam:
    Śród igraszki fal,
    Ni rozbity pram
    Liść ten płynie w dal,
    Słońcem zlany prąd
    Rwie łabędzi rząd,
    Tu się karaś wbił
    W chłodny, miękki ił.

    W popołudnia czas,
    W porze letnich spiek,
    Jam tu nieraz legł;
    Wpatrzon w czar twych kras,
    Dumałem ci — hej,
    Aż wieczorny dzwon
    Zabrzmiał z wieży tej,
    Aż z zachodnich stron
    Długi cień się wlókł
    Śród dolinnych dróg,
    Aż nad smugą łąk
    Wstał miesięczny krąg.

    Drogi zdroju mój!
    Słuszna-ci to rzecz,
    Nim stąd pójdę precz,
    Na trudy, na bój,
    Abyś dzisiaj znów
    Przyjął ten mój śpiew,