Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/401

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   393   —

    Uśpionych dźwięków pełna? Oto sfera,
    W której drży dusza pod zjawisk natłokiem.

    Mam je wyliczać? — Zna je, kto rozważa
    Różanoskrzydłe godziny, wprzągnięte
    W rydwan Miłości — złociste i święte

    Wizje dni przyszłych, lub na kogo wraża
    Wali się Przeszłość, ciżba, tłumna wielce,
    Która oślepia, ogłusza topielce...




    BÓL PIEŚNI.
     

    Łzę zrodzi tylko we łzach wykąpany
    Śpiew twój, pieśniarzu! Krom własnego ducha,
    Gdzież czarodziejskie masz lustro? Otucha
    Twoja radosna i twe krwawe rany

    To twój amulet. Jak martwej fontany
    Zimnych wytrysków, tak się hymnów słucha,
    Rzeźbionych w pysze; gdy powieka sucha
    Była ich twórcą, dźwięczne twe peany

    Są dla pragnących Martwem Morzem... Pieśni
    Bóg, ten Bóg słońca, nie jest niewolnikiem
    Twoim, lecz Łowcą, który strzał bezlikiem

    Mierzy w twe serce... I wówczas — nie wcześniej —,
    Gdy cię przeszyje jego pocisk, wnętrze
    Rozkrwawią bratnie twe bole najświętsze.