Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zawołam — ««daj go Palladzie!»» Nie słyszał,
A może nie chciał mnie słyszeć — o biada!

O matko Ido! strumienista Ido!
O droga matko! słuchaj mnie, nim umrę,
Idaliońska Afrodyta, świeża,
Jak piana w Pafos, z której się zrodziła,
Jęła palcami zgarniać różowemi
Z gorącej skroni i z piersi gorącej
Włos, co, woniejąc zapachem ambrozyi,
Naokół szyi obnażonej w puklach
Wił się złocistych; z pośrodka fiołków
Zaróżowiona przeglądała stopa,
A poprzez cienie winogradu promień,
Gdy się ruszyła, tryskał z krągłych kształtów.

O matko droga! słuchaj mnie, nim umrę!
Z słodkim uśmiechem w łagodnej źrenicy,
Zwiastunem zwycięstw, zbliży się ku niemu
I szepnie w ucho: ««Najpiękniejszą tobie
I najwdzięczniejszą przyrzekam niewiastę...»»
I roześmiała się, gdy ja ze strachu
Zamknęłam oczy; gdym spojrzała w górę,
Parys mój ramię trzymał wyciągnięte.
I wielkiej Hery gniewny wzrok spostrzegłam,
W swoim obłoku uchodzącej złotym...
I pozostałam sama w owym gaju,
I sama jestem od onego czasu,
I mam pozostać sama aż do końca.

Lecz, matko Ido! słuchaj mnie, nim umrę!
Co? najpiękniejsza?... ja czyliż nie piękna-m?