Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/100

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Masz, widzę, postać Tiriela, lecz ja cię znam aż nadto!
    Zejdź-że mi z drogi, ty licho; czyż to najmniejszy z twych grzechów,
    By tak obłudnie stać tu w postaci ślepca-żebraka?»

    Ślepiec usłyszał głos brata i upadł na kolana:
    «O bracie mój Ijimie, jeśli twój głos to przemawia —
    Nie pędź-że brata Tiriela, choć ci mój żywot ciężarem.
    Wygnali mnie właśni synowie i, jeśli ty mnie wypędzisz,
    Klątwa, co spadła na nich, i na twą spadnie głowę.
    Lat właśnie siedem minęło, gdym widział cię w mym zamku!

    Chodź tu, ty ciemny szatanie! Wiedz, że się Ijim wzdryga
    Wypędzić cię w tej bezwładzy, w tem ślepem opuszczeniu.
    Wstań! Jam cię dobrze poznał, znam dobrze twój język mowny;
    Chodź, ja cię poprowadzę, będziesz mi pośmiewiskiem».

    «O bracie mój, Ijmie! Widziałeś nędzarza Tiriela,
    Poratuj mnie, mój bracie, i powiedź dalej w drogę».

    «Nie! nie! podstępny szatanie! Ja cię powiodę, gdzie zechcesz.
    Milcz, albo cię zwiążę zieloną wikliną zponad rzeki.
    Odkryłem ja twój podstęp; będziesz mi niewolnikiem».

    Tiriel, słysząc te słowa Ijima, nie odpowiadał;
    Wiedział, że słowa Ijima są głosem Przeznaczenia.

    I szli tak obaj wirchami, i szli przez leśne równie,
    Ślepi na wzroku rozkosze, głusi na świergot ptaków.

    I szli tak dni i noce pod promieniami księżyca,
    Wędrując ku Zachodowi, aż Tiriel padał w tej drodze.