Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/316

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krótko odpowiadać na pytania zadawane jej przezemnie. Że jednak nie mogę jeszcze znieść odoru Jahusa, zapycham sobie nos rutą, lewandą lub tytoniem. Chociaż bardzo ciężko przychodzi podeszłego wieku człowiekowi, stare odkładać nałogi, mam jednak nadzieję że niezadługo będę w stanie cierpieć Jahusa w mojem towarzystwie i nielękać się jego zębów i pazurów.

Z większą daleko łatwością mógłbym się pojednać z całym rodzajem Jahusów, gdyby chciał się kontentować występkami i głupstwami, któremi ich natura obdarzyła. Nie uderza mnie wcale widok złodzieja, głupca, pułkownika, lorda, gracza, polityka, kuplera, fałszywego świadka, adwokata, zdrajcy, i wielu innych z naturalnego rzeczy biegu wypływających. Lecz jeżeli widzę mnóstwo przywar i słabości ciała i duszy, napuszające się nieograniczoną dumą, tracę natychmiast cierpliwość i nie pojmuję jak podobny występek i takie zwierze razem być mogą. Roztropni i cnotliwi Houyhnhnmowie, posiadający wszystkie przymioty będące ozdobą rozumnego stworzenia, niemają nawet w swoim języku żadnego nazwiska na ten występek, jak równie nie mają wcale żadnych wyrażeń na oznaczenie złego, oprócz niegodziwości Jahusom właściwych. Jednakowoż występku dumy nie mogli w nich odkryć, przez brak zapewne znajomości natury ludzkiej, okazującej się tam tylko w całej zupełności, gdzie Jahusy panują. Ale ja, dzięki większemu mojemu doświadczeniu, odkryłem niektóre ślady dumy w dzikich nawet Jahusach.