Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i mówił tak czule i przyjaźnie żem począł uważać go za zwierze posiadające cokolwiek rozumu. Dałem mu krótki opis mojej podróży, sprzysiężenia się moich majtków, kraju gdzie mnie wysadzili i mojego pięcioletniego tamże pobytu. Kapitan zdawał się uważać to wszystko za sen lub urojenie, tak że to mnie niezmiernie oburzyło. Zapomniałem bowiem całkiem o przymiocie kłamania, wszystkim gdziebądź mieszkającym Jahusom właściwym, i nie myślałem o tem, iż przez to są zawsze skłonni powątpiewać o szczerości sobie podobnych. Pytałem się go, czy jest zwyczajem w jego ojczyznie mówić o rzeczy która nie exystuje zapewniając go, iż prawie nie rozumiem znaczenia wyrazu fałszywość, i gdybym nawet tysiąc lat