Strona:Podróże Gulliwera T. 1.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczury, które wdrapawszy się po firankach na łóżko, ze wściekłością się na mnie rzuciły; jeden z nich już zbliżał się do mojej twarzy, gdy niezmiernie przestraszony porwałem się do szpady. Natarły na mnie z przodu i z tyłu, a jeden już nawet ciągnął mnie za kołnierz: lecz odebrał za tę bezprzykładną zuchwałość zosłużoną karę, bo szpadą moją przebiłem mu brzuch na wylot i padł martwy u nóg moich; co towarzysz jego spostrzegłszy, uciekł, otrzymawszy jednak już w ucieczce znaczną ranę w grzbiet, tak, że podłogę krwią zbroczył. Po tak rycerskim czynie, przechadzałem się trochę po łóżku, dla