Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

karmione słodyczami, nie wychodzące prawie nigdy piechotą i nie rozumiejące nawet rozrywki spaceru w ogrodzie. Damy, które dziś oglądam, niezmiernie są okazałe. Twarze mają szerokie, rozlane i obficie umalowane. Pod pokładami pudru, różu i czernidła zanika ich wdzięk naturalny. Łącząca brwi szeroka linia „surmeh,” czy koholu, szpeci piękne, aksamitne oczy; takaż linia zacienia lekkim puchem górną wargę.
Wiele hanum ma dnia tego długie suknie w rodzaju obcisłych polonez o długich i bardzo wązkich rękawach. Ubranie to widzę po raz pierwszy i znajduję, że nie jest pozbawione pewnej elegancyi. Niektóre z sukien, naszywane perłami i drogiemi kamieniami, wyglądają niesłychanie bogato. Słynna Anisseh-Dowleh, najwięcej lubiana i szanowana z żon Nasr-Eddina, poważna i rozumna kobieta, rządząca całym haremem, a potrosze i jego panem, nie młoda już i nie ładna, przybrana jest w kostyum bajecznie okazały. Powłóczysta suknia z fioletowego aksamitu, obramowana wspaniałym szlakiem z ogromnych pereł i brylantów od szyi do stóp i naokół sukni biegnącym, mieni się tysiącznemi ogniami. Na rękach, na głowie, na szyi dźwiga sznury pereł, tak wielkich, że już nieefektownych, pospinanych brylantowemi guzami. Wszystkie kobiety mają włosy splecione w kilka i kilkanaście warkoczy; głowa przykryta lekką, na krzyż złożoną chustką gazową, obwieszona jest mnóstwem kosztowności. Podziwiam ślicznie falujące i prze-