Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się szczytnym komizmem. Przesuwa się, naprzykład, często przez scenę, rozprawiając szeroko europejski ambasador wazir muhtar frengi, ubrany cudacznie w tużurek clergymana angielskiego; na głowie ma cylinder. Tradycya twierdzi, że przedstawiciel któregoś z mocarstw Europy interweniował był wobec Yezidów, żądając oswobodzenia Hosseina.
Zważywszy, że Imam zabity był w 681 roku naszej ery, widzimy całe nieprawdopodobieństwo tej wersyi. Za ambasadorem kroczy śmieszna figura w króciutkiej żakietce i okrągłym kapeluszu — zadziwiające poszanowanie dokładności historycznej kostyumu! — postać owa przedstawia hakuna (doktora) dostojnego dyplomaty.
Lecz zapomina się wkrótce o tych śmiesznych i wulgarnych szczegółach wobec życiowego dramatu, który przypomina nam gra aktorów, i wobec tego przedewszystkiem, co dzieje się w samej widowni. Gdy kolejno przesuwają się przez scenę Alydzi, gdy Hosseinowi grozi coraz cięższe niebezpieczeństwo, gdy po przeciągłej i rzewnej w początku deklamacyi odzywa się tragiczna nuta, prawdziwy jęk rozpaczy — cały teatr wybucha nagle łkaniem, krzykiem szczerej, niekłamanej boleści. Rozbrzmiewają zawodne Wai! Wai! Yah Hossein! Hassan! Hossein! i wstrząsają do głębi duszę. Moje nerwy tak słabo są zahartowane i tak źle opancerzone przeciw tym wrażeniom wielkich wyruszeń tłumów, że łzy gwałtownie napływają mi do oczu. Na scenie płaczą drobne dzieci Hosseina, śpiewając przytem niewymownie żałosne, mimo swej monotonności, motywy.