Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łe strumyki spływają ze szmerem. W gąszczach zieleni kłębią się węże... Choć zdradliwe wyziewy zatruwają powietrze i szerzą gorączkę i choroby, „Gilani”[1] chełpią się ze swego wspaniałego lasu.
Z lasem Gilanu łączy się las Mazenderanu; obydwa ciągną się wzdłuż północnego stoku Elbrusu; obydwa roztaczają jednakowy przepych roślinności. Nasr-Eddin lubił polować w Mazenderanie i rok rocznie udawał się tam na długie wycieczki.
Różne drapieżniki nawiedzają lasy i pustynie Iranu. W lasach Gilanu i Mazenderanu czai się tygrys królewski; w prowincyi Farsu wodzą się jeszcze lwy bezgrzywe; w kniejach leśnych są dziki, wszędzie potrosze błąkają się wilki. W pustyni żyją szybkonogie gazele, na które dość często a prawie zawsze bezskutecznie, urządzają polowania w okolicy Kasbinu. W pustyni też krążą jeszcze dzikie osły, z czarnym krzyżem na grzbiecie. Polowanie na nie było ulubioną rozrywką dawnych Persów; mówi już o niem Xenofont w Anabazisie. Mięso tych zwierząt uważane było przez „Irani” za nadzwyczaj wytworny przysmak, spożywany na stołach magnatów i królów. Przyjmując uroczyście cudzoziemskich ambasadorów, Abbas Wielki uraczył ich festynem, na który zabito 32 dzikie osły.

Zapomniałam o jednem ze zwierząt, najprzykrzejszem: chcę mówić o szakalach, które nocami wyją przeraźliwie. Na wsi Szymranu oka nie-

  1. Gilani — mieszkańcy Gilanu; Teherani — mieszkańcy Teheranu, Tebrysi i t. d.