Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słychanie prędko, nie przetrawiają jednak zdobytej wiedzy. Asymilują sobie jej stronę powierzchowną, zachowując z niej to, co błyszczy, czem mogą olśnić. Odrzucają wszystko, co treść jej wewnętrzną stanowi. Lubią robić „tamasza”[1] z swych wiadomości, jak dellale z swych skarbów.
Próżność ich i zarozumiałość jest niebotyczną. Tak samo, jak z pochwyconych gdzieś słabych świateł wiedzy, chełpią się z bogactwa, z koligacyi, z tytułów.
Gdy opowiadać zaczną o swych przodkach, każdy z nich ród swój wiedzie z jakichś „Szahzadek” (książęta krwi królewskiej), lub z Kadżarów, którym, jak u nas Augustowi Mocnemu, wiele przypisywać można. Bowiem wogóle, prócz Muzaffer-Eddina, człowieka obyczajów spokojnych, obchodzącego się kilku żonami, szachowie tej dynastyi „enderumy” mieli zapełnione pokaźnie. A słynny Fet-Ali-Szah (1797—1834), król czarnobrody, którego postać uwieczniają ściany pałaców, mozajki bram, miniatury, malowidła kalemdanów (piórniki), kalemkorów (płótna) i skrzynek — posiadał kolekcyę 700 małżonek, które dały mu 600 sztuk potomstwa.
Rozmnażając się w skromniejszych niż wielki ojciec rozmiarach, potomstwo to dorosło jednakże do niezłej już cyfry 5,000 osobników. Nie trudno więc Persowi z Kadżarów w prostej linii legitymować się, lub choć bokiem do nich się przygarnąć.

Uważają się też „Irani” za najstarszy naród

  1. Pokaz — wystawa.