Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zupełnie umiarkowany podatek i ma książeczkę rachunkową, która mnie wprost zachwyca.
W tej książeczce, narysowana czterema linijkami kura dziobie płaty chleba; za nią grudki ciałek podłużnych odtwarzać mają jajka, okrągłych — jabłka, drobnych czarnych punkcików — winogrona. Czepia ich się długa forma na czterech nóżkach w cztery strony świata biegnących: to zając; przy nim nieforemna bryła przedstawiać ma batman mięsa (sześć funtów). Dalej sypie się w pyłek ser owczy, a za nim wyciąga się cudownej naiwności ryba.
Gdy przypadkiem pozwalam sobie wątpić, o jakimś zakupie, Abdullah podaje mi swe hieroglify, godne uwiecznienia na jakim obelisku, bym własnoocznie potworność mych podejrzeń sprawdzić mogła. Tę nieocenioną książeczkę przywiozłam z sobą do Europy i zawsze z jednakową przypatruję jej się lubością.
Stanowisko kucharza ze wszech miar jest uprzywilejowane. Pensyę pobiera najwyższą (30—35 franków miesięcznie), zjawia się najpóźniej, gdyż, muszę dodać, iż służący wogóle nie mieszkają w domu swych chlebodawców. Wszystko to ma żony, dzieci i własne chałupki, więc na noc do siebie wraca. Tylko biedne karauły obowiązane są sypiać przy domu i strzedz bezpieczeństwa i całości jego mieszkańców, rozkładają więc barłogi swe w bramie lub w stajni.
Kucharz zjawia się między 9-tą i 11-tą i odchodzi po śniadaniu około 2-ej, aby znów powró-