Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

równania, niż w jakiejkolwiek stolicy europejskiej.
Pilnować sług i chodzić z nimi po zakupy do bazaru niepodobna; najoszczędniejszemu nawet z europejczyków do głowy to nie przychodzi.
Byłby, po pierwsze, znacznie więcej jeszcze obdartym przez przekupnia, niż przez swego sługę; po drugie, kurs na bazar tak jest daleki, a drogi doń wiodące tak błotniste i brudne, że tylko dorożką lub powozem wybrać się tam można.
I czy warto oddawać się tej zawziętej kontroli w mieście, gdzie przy wszelkich wyzyskach zając kosztuje krana[1], czyli 20 kop., funt mięsa 5, 6, 7 kopiejek, gdzie jarzyny i owoce ma się za grosze.
Uważam to szpiegowanie ludzi, którzy nic a nic mniej nas przez to obdzierać nie będą, a znajdą tylko inny sposób przywłaszczania sobie naszych pieniędzy, za niepotrzebne zupełnie komplikowanie życia.

Pewien kucharz teherański, zbyt namiętnie przez swą panią śledzony, nadziewał zręcznie przez lata całe mięso kamieniami, aby miało pożądaną wagę. Często nawet przy tym systemacie przewa-

  1. Kran = połowie franka.