Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„frengi” i tak zawsze gotowi są pozbyć się dla najcenniejszych swych drobiazgów. Pokoje wyścieła się dywanami, ściany obwiesza się jedwabiami, zahaftowanemi w delikatne różnobarwne desenie, płótnami bucharskiemi prześlicznego efektu z olbrzymiemi rzutami czerwonych kwiatów, staremi „gulduzi”[1] z Resztu o tłach przyćmionych wyblakłych gobelinów. Z białych, haftowanych złotem zawojów mułłów robi się piękne firanki, a z kalemkorów wesołe i oryginalne obicia całych pokojów. Na tapczanach, pokrytych materacami, drapują się w ciężkich fałdach kilimy, które wyrabiają tu artystycznie, rzuca się na to kilka poduszek z indyjskich jedwabiów lub materyj ispahańskich i ma się sofę, ładną, jak tapicersko-stolarskie arcydzieła cywilizacyi. O drobiazgi i ładne drobiazgi nietrudno; w parę godzin zaopatrzyć się w nie można w bazarze, a zapełnione niemi mieszkanie już żyje, już jest miłem.

My dość szybko zainstalowaliśmy się w jaskrawo-szafirowych pokojach naszego domu dzięki dobroci i delikatności Moktre-Dowle, ministra oświaty, za którego inicyatywą głównie mąż mój do Teheranu został wezwany i który wskutek tego (dziwny wyjątek pomiędzy Persami) poczuwa się do ja-

  1. Sukna, naszywane w deseń innemi suknami i różnokolorowemi jedwabiami.