Strona:Podróż Polki do Persyi cz. II.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ment z trzech pokoi, dość pierwotnie umeblowanych, nieodzownego eunucha, odpowiednią ilość służebnych, wreszcie 3,000 franków miesięcznej pensyi, co wobec taniości materyalnego życia w Persyi przedstawia dość znaczną sumę. Trudno zresztą utrzymywać 70 kobiet na królewskiej stopie.
Cztery pierwsze żony, cztery Agdes, otoczone są zato wielkim bardzo zbytkiem.
Po każdej ze swych licznych podróży przywoził niestrudzony koczownik do Teheranu parę młodziutkich dziewcząt, często zaledwie 10-letnich, które ofiarowywali mu sami czuli rodzice, troskliwi o dobro dzieci, pragnący ulokować je wygodnie — jak dobrze procentujący kapitał i wyrobić sobie stosunki przy dworze. Nasr-Eddin powierzał je pieczy nadwornej ochmistrzyni „Amine-Agdes” (dosłownie — „zaufanie rządu”), pod dozorem której dawano im staranną edukacyę, skierowaną wyłącznie ku przypodobaniu się mężczyźnie i osłodzeniu chwil władcy i panu. A więc uczono te dziewczątka tańców, śpiewu, muzyki na cymbałkach, tamburynach i mandolinach, parę z nich brząkało nawet na fortepianie. Gdy wykształcenie ich osiągało pożądaną normę, przedstawiano je ponownie monarsze, który — stosownie do swej fantazyi — darzył je swą łaską i czynił z nich „Sighe,” lub też odsyłał je rodzicom.
Jeden jeszcze charakterystyczny szczegół. Nasr-Eddin nie pożądał ojcowstwa. Gdy którakolwiek z małżonek, po za Agdei, obdarzała go po-