Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kach kilka kropli brudnawej wody i uważają się za umytych.
Ogród enderumu posiada zazwyczaj drugi basen.
Ludność miasta składa się z Persów, Armeńczyków i Kurdów, wzajemnie się nienawidzących i szkodzących też sobie wzajemnie w miarę sił i sposobności.
Prawdziwy Pers-farsi obdarzony jest wielką dozą wyrozumiałości w kwestyach religijnych, politycznych i narodowościowych. Lecz zarówno w Khoj, jak w Teheranie i wogóle w północnych prowincyach mało jest tych farsi. Zamieszkują je przeważnie Turko-Tatarzy, pochodzący od dawnych Medów, którzy, jakkolwiek złączeni ściśle z Persami jednością religijną i polityczną, różnią się od nich pod wielu względami.
Przedewszystkiem są ci potomkowie Medów odważniejsi, więcej też szczerzy i prości, ale i więcej fanatyczni i zawzięci, bo mniej inteligentni, mniej sprytni. To też walka narodowościowa szczepów w skład Persyi wchodzących, przybiera nieraz w tych częściach bardzo ostry charakter.
Wyrzekają tu mocno na Kurdów. Dzicy i okrutni, odważni i wytrwali, zręczni i pozbawieni skrupułów, dają się we znaki swym władcom i teroryzują ich, jakby sami byli panami. Bez kwestyi, rządzenie nimi nie musi być rzeczą łatwą; niesforne to plemię i nieokiełznane, nie uznaje wędzidła. Wogóle jednak zdaje mi się, że przedstawiają nam ich w przesadnie ciemnych barwach.
Po dwudniowym w Khoj wypoczynku ruszamy