Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przybyłe hanum zrzucają czadury i zasłony. Mają pod niemi bufiaste, jedwabne, różnokolorowe szarawary, do których przyszyte są, całość z niemi stanowiąc, takież same jedwabne o zaostrzonych końcach trzewiki.
Wychodząc na ulicę, nadziewają jeszcze na nogi pantofle, czy też sandałki skórzane. Reszta ubrania podobna jest do kostyumów, które wyżej opisałam.
Hanum wdzięczą się wszystkie i silą na wielką uprzejmość. Przyglądają mi się dość dyskretnie, dopytują się o „Frenghistan”[1] i jego obyczaje, kiwają głowami, mlaskają językami, lecz zachowują pewne formy towarzyskie.

Nie wiem, czy chciały mnie oczarować przepychem swych toalet, czy też dzień był świąteczny, dość, że obwieszone były drogocennemi kamieniami, jak święte byzantyńskie. Na włosach nad czołem wspaniałe złote przepaski, wyiskrzone brylantami i szmaragdami, tudzież naszyjniki z pereł, turkusów i szafirów sieją łagodne blaski. Pierścionki o kamieniach zbyt wielkich i źle oprawionych, odbijają nieładnie od rąk suchych, czarnych, o paznogciach na bronzowo przez „henne” zabarwionych. Niektóre z pomiędzy nich są młode i urodziwe, lecz wszystkie nadmiernie wybielone, wyróżowane, wykarminowane. Brwi, złączone szeroką linją koholu, psują piękne oczy i nadają twarzy ostry wyraz. Pra-

  1. Europa.