Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cy. Na dywanie, w kątach pokoju, leżą materace i wałki.
Siedzimy więc na ziemi, nogi pod siebie podwinąwszy; tak też jeść będziemy.
Na tacy stoi niewielka miseczka „juhurtu”[1] i druga zimnej kapusty, gotowanej w słodkiej wodzie; dalej mały talerzyk, na którym błąka się kilka płatków konfitur z róży, wreszcie parę wielkich szmatów chleba. Sądzę, że to tylko przekąska i niechętnie zabieram się do próbowania tych zimnych przysmaków, tembardziej, że niema ani jednej łyżki, i że pani i służące nabierają z ewangeliczną prostotą pokarm ze wspólnej miseczki palcami, pomagając sobie kawałkiem chleba, skręconym w postaci łyżki. Po chwili sprzątają tacę i przynoszą herbatę. Był to więc obiad. O 8-ej wieczorem karmią nas ryżem, w którym zrzadka kołaczą się kawałki kurczęcia i znów podają herbatę w mikroskopijnych szklaneczkach.

Gdy nareszcie pozwalają mi wrócić na noc do naszego wspólnego pokoju w „birunie,” męzkiej części domu, rzucamy się zgłodniali na dobroczynną pieczeń, ofiarowaną przez naszego przyjaciela Dżiber-beya, na owczy ser, rodzenki i mastyk. Śpimy w pokoju lodowatym; Haki-pasza równie mało rujnuje się na ogrzewanie swych gości, jak na ich żywienie. Ale przynajmniej umie ich doskonale wysysać. Mąż mój musiał w ciągu dnia obejrzeć zapłakane, zapalone i zaropione oczy dziesięciu przy-

  1. Mleko kwaśne.