Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwójnej ilości bydła. Armeńczycy przygnębieni i nieszczęśliwi dają się łupić bezkarnie i pozwalają wrogowi wydzierać sobie z rąk szmat za szmatem uprawianą w ciężkim wysiłku, krwawym trudzie glebę.
Muszę zaznaczyć, że z przykrością i zdumieniem zauważyłam u Europejczyków, przebywających w Małej Azyi, dziwny brak politowania i sympatyi dla Armeńczyków, mimo ich niewymownie smutnego losu. Odpowiadają mi na me zarzuty, że naród ten, który żył wiecznie pod jarzmem i od wieków płacił kolejno haracz Persom w okresie ich wszechpotęgi, Grekom za Aleksandra Macedońskiego, Rzymowi i Byzancyum, zbyt przywykł płaszczyć się i uginać karku. A wyzbywszy się w otoczeniu potężnych i drapieżnych plemion wszelkiej odwagi, przesiąkł fałszem, obłudą, przebiegłością. Przymioty to, któremi nie zdobywa się przyjaciół.
Armeńczycy, osiedli w miastach i egzystujący spokojnie pod opieką władz, mszczą się za niedolę ubogiej i gnębionej braci wiejskiej, wyzyskując wszystko i wszystkich: ludzi, okoliczności i rzeczy. Zdobywają też wielką przewagę materyalną. Wychodzą z łona matki z czekiem pod pachą, rodzą się bankierami i przemysłowcami.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nasza droga prowadzi właśnie przez to fatalne pogranicze, na którem sieją postrach rozhukane bandy rozbójników. Opowiadają nam przerażające historye o krwiożerczych czynach Fra-Diavolów gór