Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żący do sekty Nabetańczyków (koczujące plemię arabskie) i sieli ztąd daleko postrach przez lat 200. Marco-Polo, Wenecyanin, w nadzwyczaj ciekawej swej relacyi z podróży po Persyi, odbytej w końcu XIII-go wieku, opisuje żywo i malowniczo te orle gniazdo i gnieżdżącego się w niem starego władcę gór, króla rozbójniczej braci: „le Vielz de la Montagne qui avait à nom Alasdin.” Smutny koniec spotkał wojowniczych łupiezców. Po trzymiesięcznem oblężeniu zamku dostali się w tatarską niewolę „e fut ocis le Vielz qui avoit a nom Alasdin, con tute sez homes[1].
Dziś romantyczne dzieje tego wschodniego barona-rabusia nie pozostawiły we wspomnieniu nawet legendy, ruiny zamku zaś są smutnem, bezkształtnem zwaliskiem gruzów.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Cywilizacya znalazła w Kasbinie swój wyraz w postaci hotelu, urządzonego do pewnego stopnia na sposób zachodni. Gościnne pokoje nie odznaczają się, co prawda, luksusem, ani nawet wygodami, lecz kuchnia zato jest smaczna i przyzwoita i potrawy przyrządzone po europejsku.
Z innych jeszcze względów przedstawia Kasbin „wrota do raju,” jak go przesadnie nazywają Persowie. Prowadzi odeń do Teheranu, na przestrzeni 150 kilometrów, szeroka, równa pocztowa droga, przeprowadzona przez Nasr-Eddina.

Droga kosztowała podobno półtora miliona

  1. Et fut occis le vièux qui avait à nom Aladin avec tous ses hommes.