Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 168.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

był w podróży, urodnego syna. Djabeł wyciągnął go z błota, wyprowadził na szeroki gościniec, a zmusiwszy kupca do wydania cyrografu, raz jeszcze umowę przypomniał i zniknął.
O ile z radością powitał żonę tak dawno niewidzianą, o tyle zasmucił się widząc ładnego syna, którego już złemu duchowi zapisał. Skrycie płakał nieraz poczciwy kupiec, tając łzy gorzkie przed żoną: tymczasem dziecię w pacholę wyrosło.
Było ciche, spokojne i chętne do nauk: w piątym roku już dobrze czytało i pisało, co tém więcéj strapione serce ojca jątrzyło, że z dziecięciem tak lubém wkrótce się rozstać musi, oddając na ofiarę djabłu.
Małe pachole doszedłszy lat siedmiu, uważało smutek ojca i łzy rzewne, ile razy zapatrywał się w jego urodne oblicze. Tyle przeto prosił, tyle nalegał, że kupiec wyjawił mu wszystko.
— Nietroszcz się mój rodzicu: Bóg mi dopomoże, ja pójdę do piekła i cyrograf odbiorę.
Płakała matka, płakał i ojciec błogosławiąc na tak daleką drogę chłopczynę, który zrobiwszy potrzebny przybór, niebawem wyruszył z domu.
I szedł długo i daleko, aż zawędrował w puszczę ciemną i straszną, a tu w jaskini ukrytéj zamieszkał rozbójnik Madej.
Morderca własnego ojca, matkę jedno zachował przy życiu, co mu gotowała strawę. Nikomu niepodarował życia; kogokolwiek dostał, bez litości zabijał. Matka, podeszła niewiasta, zabłąkanych podróżnych w jaskini przechowywała; ale Madej miał węch tak doskonały, że wracając do jaskini, zaraz zwietrzył ludzkie mięso.
Chroniąc się przed burzą, przypadkiem zaszło tam nasze pachole: stara litując lat młodych, ukryła go w cia-