Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 155.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wu dzieliła, znowu zbierała i tak, aż do trzech razy, potém rzekła: Charko kozak tobie ani brat, ani swat, a tylko twój kochanek. On żyje w dalekiéj ztąd krainie, przestań go kochać, bo on o tobie zapomniał przy białolicéj Laszce. Dziewczyna na te słowa ręce załamawszy zawołała z płaczem: Kochana wróżko, a niemożnaby go ztamtąd sprowadzić? — Można, odrzekła wróżka — przyjdź jeno jutro tak rano, jak dzisiaj do téj opuszczonéj chaty, co tam za futorem stoi na pół rozwalona; a jeszcze jutro Charko będzie przy tobie. — Stało się, jak wróżka kazała: wnet po północy dziewczyna już była na oznaczoném miejscu, lecz czarownica, (taką bowiem była owa wróżka) niedała się uprzedzić, już ją dziewczyna zastała siedzącą przy ognisku nad garnkiem wrzących ziół, szepcącą tajemnicze słowa. Gdy weszła dziewczyna, czarownica powiedziała: w sam czas moja droga przychodzisz, twój Charko już się wybiera w podróż, teraz już go nudzi, on tęskni, a za chwilę będzie w drodze, jakże chcesz, czy mieć go żywcem, czy żeby choć cząstkę mieć jego na znak? bo gdy żywcem, to go puszczę górą nad lasy i góry, a gdy o znak tylko chodzi, że nieżyje, to go puszczę niżéj, aby się rozbił o lasy i góry. Niech żywy wróci, odrzekła dziewczyna. Czarownica z pęku kwiatów wydobyła jakiś suchy badylek i kładąc go pionowo we wrzący garnek, coś sobie szeptała; dziewcze blade i drzące siedziało na progu chaty; niebawem dało się słyszeć wołanie: pić, pić, pić, ach wody! — Gdy głos ten stał się wyraźnym, tak, że z niego można było miarkować, iż jest wprost nad chatą, czarownica szeptać przestała; wyjęła zwolna z garnka badylek; ogień zgasiła, a dziewczyna już uwiesiła się na ramionach Charka; lecz młodzieniec stał jak martwy, zimny, blady, drzący, odpychał jednak swą kochankę wymawiając te słowa; precz czarownico! Dziewczyna z razu go