Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 143.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamiast pralników używają, piorąc swoję bieliznę. Na głowie dla stroju noszą czerwoną czapeczkę; za pożywienie im służy ziele tak zwane: słodyczka. Najwięcéj cierpią od nich połóżnice. Dziwożony szpiegują takie kobiety, a upatrzywszy porę, kradną nowonarodzone dziecię, a swoje na miejscu skradzionego zostawują, które są zwykle szpetne, garbate i koszlawe. Mają wszakże i one macierzyńskie uczucie, jak się to pokazuje ze sposobu odbierania im ukradzionych niemowląt. Podrzucone dziecię wynoszą zwykle na śmietnik, gdzie smagają je rózgą, napawają wodą ze skorupki jaja i wołają: Odbierz swoje, oddaj moje. — Dziwożona litując się nad cierpieniem swego dziecka oddaje ukradzione, a swoje zabiera. Porywają niekiedy i dorosłe dziewczęta. Następujące o tém krąży podanie:
Zniknęła w Łopusznéj młoda i ładna dziewczyna, gdzie i jakim sposobem? — nikt niewiedział. Długo o niéj nic słychać niebyło. Pewnego razu góral zaprowadzony jakąś potrzebą w głębie gór łopuszańskich ujrzał w największéj gęstwi dziewczynę piorącą. Zbliżył się do niéj i poznał, że to była ta sama, o którą się cała wieś troszczyła. Ta poznała go wzajemnie i opowiedziała, że ją dziwożony porwały, zaklinając go, aby ją od nich uwolnił. Naradzono się względem sposobu i stanęło na tém, że w dzień umówiony, kiedy ona znowu prać przyjdzie, góral wyjedzie konno i porwie dziewczynę. Góral dotrzymał słowa; wyjechał, uchwycił dziewkę, i co koń wyskoczył, uwoził do domu. Postrzegły to dziwożony i puściły się takim pędem, że już już go dognać miały, kiedy góral szczęściem wypadł na łąkę, gdzie obficie rosły kwiatki dzwonkami zwane; dziewczyna krzyknęła: trzymaj się dzwonków! — Góral ciągle kierował konia pomiędzy dzwonkami, których dziwożony,