Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 088.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lubił, że nieuważał na największe święta i najczęściéj w czasie wielkiego nabożeństwa uganiał po kniejach ze zgrają psów i obławników, zmuszonych gwałtem do téj posługi. Zwyczajem jego było za powrotem z polowania rzucać ze wzgórka, na którym stał zamek, chleb psom i ludziom, którzy z nim byli polowali. Ale i tu okazywała się dzikość tego człowieka, kazał albowiem bić ludzi, jeżeli się dali psom do chleba uprzedzić; kazał bić psy, jeżeli ludzie przed niemi chléb schwytali. Próżne były napomnienia miejscowego plebana, aby tak nieludzkiéj zaniechał zabawy. Po raz ostatni ostrzegł go pastérz i rychłą zagroził śmiercią, gdyby się niepoprawił. Lecz słowa jego były daremne. Zagorzały myśliwy w następną zaraz polował niedzielę; ale wróciwszy z łowów, ciężko na zdrowie zapadł i w kilka dni umarł. Wkrótce potém upadł zamek tameczny, znikły ślady dawnéj wspaniałości właściciela, lecz pozostała dotąd pamiątka jego kary. Dziś jeszcze bowiem po błotach okolicznych słychać tentent koni, krzyki obławników, wycie psów i huk wystrzałów; lecz, gdy kur zapieje, nikną mary, a bór przyległy grobową przybiera posępność. Na górze tylko, tam, gdzie stał zamek, pokazuje się, jakby wielka łuna pożaru, która mieszkańców trwogą napełnia. Dotąd śród gęstego boru, należącego do Czerwonéj wsi, pokazują otwarty grób okrutnego owego pana, jako pamiątkę jego przewinienia i kary.


60. Pająk w Pajęcznie.

Pajęczno leży w ziemi Wieluńskiéj. Jest tam podanie o niezmiernie wielkim pająku, którego całe miasto żywić musiało, z niemałym ciężarem dla mieszkańców.