Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 081.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
52. Widmo w zamku Rydzyńskim.

W zamku Rydzyńskim jest kaplica, przed kaplicą pokój, a w tym pokoju obraz kobiety wyższego stanu; kto jest ta kobieta, kto ją malował, zawiesił, z kąd się wzięła w tym zamku, nikt tego nigdy niewiedział, nikt wiedzieć niebędzie. Obraz ten niema nic uderzającego w sobie, oprócz surowego nieco spojrzenia i ręki jednéj, nienaturalnie jakoś położonéj. Palce téj ręki zdają się jakby przesilone, skościałe, po jakimeś czynie gwałtownym, może zbrodniczym. O nic łatwiéj wprawdzie, jak o domysł podobny, w którym zapewne i cienia prawdy niema; tu przecież prędzéj wypatrzyćby go można; stara bowiem i głucha wieść krążyła tu kiedyś, jakoby przed niepamiętnémi czasy w miejscu tém jakaś zbrodnia spełnioną być miała. Mówiono nawet i o dwóch sierotach, ale z taką niepewnością i ciemnotą rzeczy, że nikt prawie wiary temu niedawał. Rzadko więc i bardzo rzadko o tém mówili ludzie, byliby nawet wiecznie zamilkli, gdyby widmo ukazującéj się niekiedy w zamku kobiety niewywoływało czasami z pamięci téj bolesnéj powiastki.
Widmo to niekłóci tak nielitościwie spokojności, jak się to gdzie indziéj dzieje. Spotykają je tylko niekiedy klęczące na korytarzu i zatopione w modłach; gościom nawet nocującym w przykaplicznym pokoju, cichém tylko o północy przypomina się stąpaniem; niewiast jednakże i drobnych dziatek snu nigdy nieprzerywa, jakby na wrodzoną ich lękliwość względne.
Jest przecież w każdym roku jedna noc straszliwa, okropna, któréj nikt w zamku przespać niemoże; tych nawet, co nic niewidzą, niesłyszą, o niczém niewiedzą, porywa jakaś gorączka niespokojności; zdaje się, że coś nadzwyczajnego przeczuwają w naturze. Przez całą tę