Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 071.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lata Pańskiego 1410. z ziemią zrównano. Był tam na ówczas komturem Olbrach[1] Szwarcburg; albo jak inni chcą, Otton z Sangerwic; ten zawsze Krzyżakom nieradził rozpoczynać wojny z Jagiełłem, która tak nieszczęśliwie dla zakonu skończyła się. Ale starszyzna krzyżacka chciała koniecznie wojny; gdy więc komtur wyciągnął w pole i szedł na bitwę pod Tannenbergiem, a starszy go zapytał, komuby zamek powierzył? — odpowiedział zniecierpliwiony, tobie — i tym złym duchom, coście tę wojnę uradzili. Te słowa tak starszego przeraziły, iż wpadł w gorączkę i na drugi dzień umarł. Zaraz dusza jego poczęła się błąkać po zamku; odtąd, jak który ze starszyzny krzyżackiéj umarł, co na wojnę z Jagiełłą namawiał, dusza jego szła do zamku Kiszporskiego na pokutę; zarazem tyle się tu duchów zebrało, iż żaden żyjący człowiek w tym zamku wytrzymać niemógł. To téż tu niesłychane i straszne działy się rzeczy. Nieraz parobcy chcąc iść do stajni, zachodzili do lochu i tam się tak bywało popili, iż żaden o świecie niewiedział. Raz kucharz i pomywacze poszli do kościoła, patrzą: a tu konie stoją; z kościoła zrobiła się stajnia. Idzie piwniczy do lochu, a tam woda płynie. Jeśli Krzyżacy bywało jeść w zamku się zabierają, a tu miski krwią się napełniły. Ale najgorzéj zdarzyło się komturowi, który tu przybył z Frauenburga; raz bowiem znaleziono go w studni zawieszonego za brodę tak, iż z wielką biedą do siebie przyszedł; a drugi raz na najwyższym dachu się znalazł. Raz znowu poczęła mu broda się palić; woda niepomogła, aż póki nie uciekł z zamku.
Wszyscy więc zamek opuścili, który się w gruzy rozsypał. Ten zamek dotąd jeszcze stoi, dotąd jeszcze mieszkają tam dusze Krzyżaków, którzy wojnę z Polską radzili.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; winno być — Olbracht. Przypis na podstawie Sprostowania.