Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 048.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den najmniejszy robaczek, żadna najdrobniejsza rybka niemiały przyczyny skarżyć się i narzekać, wszyscy żyli w pokoju i zgodzie; nikt się na życie drugiego targnąć nieodważył. Teraz zaś, jeden nikczemny rybak Castitis, znad brzegów moich posiadłości, tam, gdzie rzeka Święta hołd memu królestwu płaci; jeden nikczemny śmiertelnik, ośmiela się naruszać spokojność niewinnych moich poddanych, imać w sieci i na śmierć wskazywać: gdy ja, ja sama, do własnego stołu ani jednéj nieśmiém ułowić rybki; flonderki nawet, które tak lubię, po jednéj połowie zjadam, a drugą nazad do wody wpuszczam.[1] Takiéj śmiałości niemożna puścić bezkarnie: oto gotowe czekają nas łodzie, płyńmy nad brzegi Szwenty, bo właśnie o téj porze zwykł on zarzucać sieci. Naszemi pląsy i śpiewy zwabimy go na dno morza, udusim w uściskach i oczy zwirem zasypiem. Rzekła i natychmiast sto łodzi bursztynowych pożeglowało dokonać okrutnéj zemsty.
Płyną, słońce pogodnie świéci; morze ciche — a echo już roznosi po wybrzeżu słowa ich pieśni: Biéda ci rybaku młody! Stanąwszy boginie blisko ujścia rzeki, postrzegły rybaka, jak siedząc na brzegu rozwijał sieci; zajęty pracą, zrazu nic nieuważał, lecz gdy go urocze doszły śpiewy, zwrócił wzrok na wodę i ujrzał sto łodzi bursztynowych i sto przecudnych dziewic, a wszystkim przewodniczyła z koroną na głowie, z bursztynowém berłem w ręku, królowa morza. Dźwięk

  1. Litwini i Żmudź mniemają, iż flonderki dla tego jedno mają oko i postać, jakoby połowy ryby, ponieważ królowa Jurata bardzo one lubiąc, wszystkim drugą połowę poodgryzała i nazad do morza wpuściła.