Strona:Podania i legendy polskie ruskie litewskie (Lucjan Siemieński) 032.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszy odciął głowę, rybę upieczoną spożył z braćmi swymi, a głowę do studzienki zapuścił. Nazajutrz ryba znowu odrosła w całości i tak cud ten co dzień się powtarzał i żywił biednych pustelników; a choć to cud wielki i niepojęty, — to i moc Boska wielka i niepojęta, mój dobrodzieju — a jego łaska nieustająca nigdy nie wysycha, jak owa woda téj studzienki, za któréj pomazaniem niejednemu już członki odrastały, jakoby na pamiatkę szczéréj ofiary i dobrego uczynku, któremi się ów poczciwy rzeźnik gnieźnieński przed Panem Bogiem zasłużył. — Aliści i zgorszenia przyjść muszą — jak Chrystus Pan uczy. — Owoż tedy zdarzyło się w parę lat późniéj, że Chrobry w te strony na łowy zajechał — a polując po puszczy, zawinął raz na miejsce, wykarczowane ręką ludzką, gdzie było trochę uprawnéj ziemi i cztery małe chateczki. Poznał on wtedy dopiero owych pustelników, o których pierwéj nigdy nie słyszał — dziwił się ich świątobliwemu życiu i niezmordowanéj gorliwości w ociosywaniu kamieni na przybytek chwały Bożéj — a widząc zarazem ich ubóstwo i nędzę, że był król wspaniały i wielki, chciał im jakoś dopomodz i po królewsku łaskę swoję okazać. Oddał im przeto wszystko srebro i złoto, które miał ze sobą i na sobie — tak znać tusząc, jako człowiek światowy i możny, że całém szczęściem na świecie jest ta mamona mizerna, a nie wiedział zasię, że owi pustelnicy na ubóstwo ślubowali Bogu; oni mu téż tego nie rzekli, czy to z przestrachu przed tak wielkim i potężnym królem, którego pierwszy raz oglądali, czy téż może złe ich skusiło; boć to i święci miewali pokusy, a nie zawsze im się oparli. Dosyć, że bogactwa przyjęli; — a patrzeli na to dworscy królewscy i zazdrościli im skarbów, mówiąc do siebie, że lepiéjby ich użyć mogli na dworze, jak owi na puszczy. Owoż stało się daléj, kiedy król odjechał, a obiadowa godzina nadeszła,