Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
W albumie.




Kiedyś mi serce wzięła, niech ci służy
Jako rozbite muzyczne narzędzie!
Ręka twa śpiewne zeń tony dobędzie
I życie nowym akordem przedłuży,
Co przeniesiony w zagrobowe świty
Falą harmonii przepełni błękity.

Niechaj nie zadrży myśl twa ani ręka,
Sądząc, że próżno w boleściach się łamie:
Nadzieją szczęścia los go nie okłamie,
Ani go rajska nie zbawi jutrzenka;
Lecz gdy się krwi swej rubinem obleje,
Wdzięczne jak róża cmentarza jaśnieje.

Niechaj ta chwila, co mu jeszcze dłużna
Kilka jaśniejszych natchnień i wybuchów,
Przejdzie wśród walki tytanicznych duchów,
A nie jak z niebios rzucona jałmużna;
Niech się przystroi w swe świąteczne szaty,
Wieńczone ręką posępnej Hekaty.