Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mym czasie wiersze z pod Wezuwiusza nadsyłał Tyg. illustrowanemu.
Dusza uspokoiła się: z poza cierpienia wychyliła się i młoda żądza ze swemi prawami. Oprócz pięknych liryków poważnych i obu części „Snu grobów“ (bez Epil.) w Neapolu i wogóle we Włoszech powstały niektóre pieśni dz. IX, oddające napawanie się życiem ogólnem, sytość człowieka rodzajowego. Przemykały się one jednak po wierzchu samowiedzy; anakreontyczny ich charakter osłabiała niewzruszona powaga głębi. Przełożenia rodziców, instynkt zachowawczy, geniusz młodości — na to tylko wygnały rozpacz, aby miejsce po niej oddać smutkowi, który już do ostatniego tchnienia z duszy nie ustąpi i przejmie na wskroś lirykę El...ego elegijnością, najistotniejszym jej przymiotem. Człowiek powrócił do życia, ale, by je mieć pełnem, młodem i jędrnem, potrzebował własnego słońca, własnego powietrza i nieba nad sobą — i ludzi też takich, jakich wymarzył, nie tych, szorstką dłonią rzeczywistości na drogę mu rzucanych. Później nieco zjawi się nawet dowcip, humor, kąsający rozsądek satyryczny, przyjdą natchnienia pogodne; ale autor „Nadgrobka“ będzie mógł wciąż podawnemu o sobie mówić, że mu sen był życiem, przebudzenie męką. Jego ascetyzm (1864), jego rzucenie się „Pod stopy Krzyża“ (1868 lub 9) zaświadczą tylko o uciszeniu się duszy przed nadzieją trwałego oparcia w jakimś środkowym punkcie wszechbytu, w idealnem ognisku, godzącem najskrawsze nawet, najboleśniejsze przeciwieństwa. Sama poezya El...ego przynosi dowód, że poeta, z żywymi ludźmi, z żywemi myślami przestając, musiał nieraz, jak Anhelli, nawoływać duszę swą własną, w czarownych