Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kój; ale gdy ojczyzna mię wzywała do broni, byłym posłuszny, jak syn uległy bezwzględnym rozkazom matki. Patrzałem niebezpieczeństwu w oczy i spotykałem je z radością. Nie będę ukrywał, że dawno już przepowiedziano mi śmierć gwałtowną. I dlatego składam dzięki wiekuistemu Bogu, że nie dał mi paść z ręki spiskowców, ani zaznać cierpień przewlekłej choroby, lub okrucieństw jakiego tyrana. Wielbię łaskę jego nademną, że zsyła mi chlubną śmierć wśród pełnego chwały przedsięwzięcia. Sądząc rzecz bezstronnie, przyznać trzeba, że zarówno nikczemnie jest przyzywać śmierci, gdy żyć należy, jak i żałować życia, gdy czas jest umrzeć«.
Czyż nie MarekAureliusz to mówi? Próbowałem dać tę zbyt krótką apologię Juliana, bo sądzę, że nietylko autorowie duchowni bezwzględnie się z nim obeszli, ale i u współczesnych historyków-myślicieli nie znalazł słusznego sądu. August Comte bardzo ostro się o nim wyraża. Słyszałem, jak Renan orzekł o nim krótko: »Julian! to był wstecznik!«. Być może, ale był on jako Cezar — człowiekiem uczciwym, i jako teolog — człowiekiem rozumnym. Zgadzam się, że zbłądził,