Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Astjos. Ależ ty jesteś straszna?
Jala. Pytam cię jeszcze raz: kochasz mnie?
Astjos. Kocham.
Jala. Pamiętaj o tem, bo ja nie zapomnę.
Astjos. Usuńmy się, nadchodzi tu Pirus.

OBRAZ PIĄTY.

Pirus. Moja przyjaciółko, my dziś możemy grzeszyć tylko wspomnieniami.
Kobieta. Ty.
Pirus. I tobie radzę na tem poprzestać. Co najmniej pięćdziesiąty piąty roczek ogryza cię z wdzięków.
Kobieta. Nieprawda.
Pirus. Jeżeli lubisz dobrze jeść, to jedz. Jest to miłość starości.
Kobieta. Zapewnie utrzymujesz teraz stosunki głównie z kucharkami.
Pirus. O ile dobrze gotują.
Kobieta. Czy znasz Astjosa.
Pirus. Co? Na niego chcesz galopować? Szanowna matrono...
Kobieta. Nie pleć, tylko odpowiedz mi, czy go znasz?
Pirus. Od dziś dopiero. Wspaniały samiec!
Kobieta. Mieszka dotąd w swych dobrach ze starymi rodzicami, z którymi się nudzi, a chciałby użyć młodości — czy tak?
Pirus. No, tak, ale cóż z tego?