Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Zenon. Przypadkiem...
Emilia (rozpaczliwie). Ratujcież!
Irena. Cie-bie... (umiera).

(Zasłona spada).


AKT III.
(Ogród Bogojów, poprzecznym szpalerem przedzielony na dwie połowy. W przedniej, mniejszej, grupy kwiatów, w tylnej, daleko ciągnącej się, szeregi roślin, będących przedmiotem badań Zygmunta).
SCENA I.
Janusz, Ryszard i w głębi zajęty obserwacyami Zygmunt.

Janusz. Ale jeżeli to niewinna zabawka, jaki jej cel?
Ryszard. O, bardzo piękny.
Janusz (podrażniony). Strzeż się, bo ci drogę do niego przegrodzę.
Ryszard. Wtedy rzucę się w otwarte dla mnie ciągle objęcia panny Teresy, którą najniesłuszniej dla ojca omijam. Bo nawet, szczerze mówiąc, tak mnie swoją miłością zobowiązała, że mi niedługo zbraknie do oporu siły synowskiego posłuszeństwa, i wbrew dotąd szanowanej woli ojca garbarską córkę z przyjemnością poślubię.
Janusz. Człowieku, Bóg słucha, co ty mówisz!
Ryszard. Nie rozgniewa się o to. Trudno, mój ojcze: albo trzeba uledz jakiemuś popędowi, albo go innym zobojętnić. Smutni leczą się rozrywkami, zrozpaczeni —